środa, 31 stycznia 2018

Blink Darth Vader

Chciałbym posiadać niezmierzone pokłady energii oraz tego żeby czas był z gumy. Niestety te dwie rzeczy ograniczają mnie w całkowitym spełnianiu się, zatem trzeba wybierać i lawirować gdzieś pomiędzy rodziną, pracą i przeróżnymi pasjami.
Ostatnio dostałem miesięcznego bana na fb, zyskując tym samym czas, który dotychczas trwoniłem na bezsensownym surfowaniu w sieci, a że akurat pojechałem na parę dni do rodzinnego domu, gdzie jest dostęp do ojcowskiego warsztatu z prawdziwego zdarzenia, to mogłem znowu wyżyć się tfurczo. Choć głowa pełna pomysłów, po prawie TRZECH latach od poprzedniego rękodzieła, co pokazuje stopień mojego zarobienia, postanowiłem stworzyć maskę karnawałową.
Pozowała zjawiskowa Blond Bagieta, ubrana w sukienkę Pierre Cardin.
Fotografował Krzysiek Płoch.

Tutaj muszę się do czegoś przyznać, przez to że miałem mało czasu na dopracowanie przed wyjazdem na plener, maska ma jeszcze pewne niedoróbki.

czwartek, 13 października 2016

Fall is now

Półtora roku temu, w niezwykłych okolicznościach przyrody stworzyłem amulet.
Czy magiczny, czy nie, to już sprawa dyskusyjna. Natomiast bezsprzecznie magiczny jest edytorial z nim w roli głównej, który stworzyła Marta, wespół w zespół z Natalią, Hanią oraz Eweliną.

Jesteście cudowne!
Serduszko <3

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Winter is coming

Zaletą bycia fotomodelem artystycznym jest możliwość poznawania wielu fantastycznych ludzi.

Od dłuższego czasu chodziło mi po głowie żeby rękodziełom, które sporadycznie zdarza mi się popełnić, nadać odpowiednią oprawę.
Na pierwszy ogień postanowiłem wybrać morski naszyjnik.
Długo szukałem modelki, z którą ten bibelot współgrałby idealnie.
Mniej więcej rok temu przy okazji jednego pleneru fotograficznego poznałem Natalię. To bardzo przedmiotowe, co teraz napiszę, ale pierwsze na co się zwraca uwagę, gdy pierwszy raz się na nią spojrzy, to ogromne, mięsiste, kształtne usta.
Znalazłem!!! Te wargi idealnie komponują się z koralem w naszyjniku.
Trzeba było tylko spotkać się na kolejnym plenerze, poprosić wizażystkę Hanię o odpowiedni makijaż, wypożyczyć białe futro od stylistki Eweliny oraz poprosić najbardziej kompetentnego do tej sesji fotografa Krzysia, który ogarnie całość.
Moim zdaniem wyszło fantastycznie!!!
Aż chce się wrócić do tworzenia kolejnych gadżetów!
Dziękuję wszystkim współtwórcom sesji <3
Serduszkooooooooooo!
Tak notabene nazywał się plener, na którym sesja powstała.
Pamiętajcie!
Valar morghulis!
Winter is coming.

poniedziałek, 23 marca 2015

Amulet

Podczas gdy Fafik tropił bobry, ja poszedłem odwiedzić ulubioną norę borsuczą, która została już uprzątnięta na wiosnę, dzięki czemu przed jednym z wejść znalazłem czaszkę młodego borsuczka.
Jakoś tak naturalnie wyszło, że postanowiłem ją zestawić z czymś ulotnym i kolorowym, do czego idealnie nadawało się kurzące się długo na stanie pawie pióro.
Czaszkę opiłowałem ze zbędnych dodatków, wyszorowałem i zostawiłem do wyschnięcia na balkonie, dzięki czemu zupełnie niespodziewanie pustymi oczodołami podziwiała baaardzo rzadkie zjawisko w naszym kraju, a mianowicie zorzę polarną.
Montażu całości dokonałem podczas równonocy wiosennej pod częściowo zaćmionym słońcem, co odbyło się w moim znaku zodiaku.
Poszedłem na spore wzniesienie, siadłem pod starym dębem i sącząc piwo, obserwując przyrodę, ludzi oraz taniec gwiazdy z satelitą, złożyłem amulet w całość.

niedziela, 18 stycznia 2015

Ouroboros & Yggdrasil

Ouroboros, czyli wąż pożerający własny ogon oraz Yggdrasil - nordyckie Drzewo Świata.
Wykonane dla dwójki przyjaciół, którzy ucieszyli mnie tą prośbą, bo jak rzucili pomysłami, to automatycznie w głowie zakwitła mi idea, że będę mógł je zrobić z dwóch róż tego samego sarniego poroża.
Ouroboros
Yggdrasil
Pozostałe części poroża przewierciłem u podstawy, więc mogą służyć za szamańskie wisiory.
Te dwa drobiażdżki robiłem tylko 2,5 roku!!!
Karygodna sprawa!
Tak niestety wygląda czas oczekiwania na rzeczy wykonane moją koślawą kończyną. Wynika to z tego, że mieszkam i pracuję w jednym miejscu, a warsztat posiadam w innym.
Mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni i dorobię się warsztatu już w miejscu faktycznego pobytu.

czwartek, 1 stycznia 2015

Idzie nowe

Limbo czyli Otchłań, to część piekła (jakby nie patrzeć to hadesowa domena), gdzie dusze nie są męczone, ani w żaden sposób torturowane. Nie widzą jednak Boga, co jest jedyną karą za grzech pierworodny. Doświadczają w tym miejscu typowych dla dzieci przyjemności naturalnych.

Limbo jest wstępnym pomysłem na dalsze życie, właśnie takim niewiniątkiem, z którego jeszcze nie wiadomo co wyrośnie, jeśli w ogóle przeżyje.

Założenie jest takie, że od 2017 roku chciałbym zacząć utrzymywać się z pracy rąk własnych, kończąc lub ograniczając karierę w obecnym zawodzie.

Ponieważ zmiennych jest zbyt wiele, nie jestem w stanie określić, gdzie zaprowadzi mnie ścieżka, na którą właśnie wstąpiłem?
Limbo może być warsztatem rękodzielniczym, w którym będę wykonywał przedmioty na sprzedaż?
Limbo może być pracownią, gdzie ludzie będą dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem z różnych dziedzin, nauczyć się nowych sztuczek, czy po prostu znajdą miejsce spotkań pokrewnych dusz?
Limbo może być gospodarstwem agroturystycznym lub pustelnią?
Od razu widać, że jedna koncepcja nie wyklucza drugiej.

LIMBO TO IDEA!