Teoretycznie od przyszłego tygodnia będzie kalendarzowa wiosna, a jednak zima nie odpuszcza i wiele wskazuje na to, że jeszcze długo z nami zostanie.
W związku z tym, dziś prezentacja postaci ewidentnie z nią związanej.
BAŁWAN
W ogólnym zarysie figura przypominająca człowieka, wykonana ze śniegu, symbolizująca zimę. Wiele bałwanów można też spotkać u mnie w pracy oraz spacerujących po ulicach, jednak na nich litościwie skupiać się nie będę ;)
Chyba każdy lepił w swoim życiu te pocieszne stworki.
W dzieciństwie, moje niczym nie różniły się od powszechnie przyjętego schematu – trzy kule, oczy węgielki, marchewka zamiast nosa, garnek na łeb. Późniejsze bałwany zawsze były czymś inspirowane, lub okazywały się totalną zrzyną czyjegoś pomysłu.
Gdy wkroczyłem w trudny wiek dojrzewania, bałwany dorobiły się ewidentnych cech płciowości, przez co wyglądały dość… karykaturalnie ;D W tym wypadku Pan Bałwan miał strój jeszcze zimowy,
natomiast Pani Bałwankowa stroiła się wiosennie
Sporą rolę w ich powstaniu miała piosenka Justyny Steczkowskiej z płyty „Naga”, z cudownymi słowami mówiącymi o przemijaniu i powrocie, napisanymi przez Ewę Omernik.
Tak gdzieś w 2000 roku zaczęła się moja powtórna przygoda z komiksem, więc kolejne śniegowe rzeźby powstawały po lekturze niektórych z nich.
Ten dwumetrowy potwór to efekt zazdrości wobec radosnej twórczości ekipy z „Osiedla Swoboda” Śledzia, w jednym z ulubionych odcinków pt. „Konrad” (zajebisty mroczny klimat).
Kolejne dwa bałwany powstały w 2008 roku podczas urlopu, który spędzałem smażąc się na naturystycznej plaży w Chałupach. Żeby nie leżeć bezczynnie, zabrałem się za budowanie… zamku z piasku.
Ewidentny przykład na to jak pokrętnymi ścieżkami wędruje moja wyobraźnia, karmiona przygodami „Calvina i Hobbes’a”.
Bałwany prezentują zachowania, jakich rasowy naturysta powinien się wystrzegać. Pierwszy leży nawalony alkoholem na słońcu – udar murowany i do tego pewnie nie posprzątał po libacji.
Drugi podgląda zza falochronu innych naturystów. A fe!!! Dobrze że jeszcze zdjęć nie pstryka.
Ostatnie (tegoroczne dziełko) to już cała instalacja.
Za punkt wyjścia posłużyła mi twórczość Ralfa Koeniga, który prawdopodobnie inspirował się również szalonymi pomysłami chłopca i tygrysa.
O ile w oryginale bałwany mają płeć, mnie bardziej w tym przypadku pociąga jej brak, bo przecież jest ona sprawą drugorzędną, grunt żeby było estetycznie i more fun ;D