Już za parę chwil, rozwiązanie mojego Candy, więc wrzucam świeżutką pracę, która czekała na realizację od początku sierpnia ;]
Zatem ktokolwiek wygra, niech nie spodziewa się błyskawicznej realizacji zamówienia ;/
Zamawiała osoba, która w wolnych chwilach, za pomocą włóczki, szydełka, cekinków, perełek i styropianu, robi znajomym zwierzaki.
Na wspomnianych warsztatach, pokazała mi starannie schowane w pudełeczku szydełko.
Wykonane (podobno) przez Eskimosów, z kła morsiego, albo innego tamtejszego materiału odzwierzęciego.
Zakochałem się w tym bibelociku i zaoferowałem się, że zrobię podobne.
Warunek był taki, żeby nie powielać rybiego schematu.
Od razu wpadło mi do głowy parę "fajnych" pomysłów, jednak w trakcie zasadniczego projektowania, powstało zupełnie co innego.
Za radą taty, który w tej materii ma o wiele większe doświadczenie, zamiast zazwyczaj używanej kości wołowej, zastosowałem trwalsze (inna struktura) poroże jelenia.
Znając zamiłowanie Anety do kiczu oraz wiejskich klimatów, postanowiłem zadowolić ów wysublimowany gust, tworząc szydełko wielofunkcyjne ;D
Pozostawiłem niezmienioną, zewnętrzną powierzchnię poroża, dzięki czemu przedmiot posiada surowy, rustykalny charakter.
Szeroka, zaokrąglona, tylna część, stabilizuje i ułatwia trzymanie szydełka, a całość od góry, kształtem przypomina mandolinę, jaką posiadał mój dziadek.
Patrząc z boku, przedmiot podobny jest do fantastycznego, latającego stwora, wykreowanego przez Leo, w komiksowej serii "Aldebaran", albo kosmolotu z "Funky'ego Kovala".
Natomiast po odwróceniu, szydełko okazuje się łyżeczką, z wygrawerowanym wewnątrz haftem kociewskim ;D Wszak z Kociewia pochodzę, a właścicielka przedmiotu, również lubi haftować ;)
Droga Aneto, łącząc przyjemne z pożytecznym, w trakcie szydełkowania tym samym przedmiotem, możesz dosładzać cukrem ciepłą herbatę ;DDD
Jakbyś przypadkiem szła w tym roku na karnawałowy bal przebierańców, szydełko może również stać się minimaską ;)))
Niech Ci służy jak najdłużej!!!
Muzyczną dedykacją miała być grzegorzowa fujarka, ale pod wpływem Ewy, postanowiłem wrzucić opening filmu, który na dniach będzie w kinach.
fiu fiu :) ino pozazdrościć gadżetu :)
OdpowiedzUsuńkurna masz jednak rzemieślniczy fach- czego tego nie wykorzystałem wcześniej???
eh, nie za bardzo przebiegły byłem ;P
zapewne niebawem będę miał przyjemność zobaczyć w realu ;) nawet sobie herbatę posłodzę, bo na szydełkowaniu to ja się przecież tak znam jak na komiksach ;)
zatem niech Aneta dzielnie tworzy i... słodzi :)
Trzeba było korzystać ;P
Usuń:DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńUmarłam, absolutnie, kto chce szydełko w spadku?
CU DO WNE
O JE KU JEJ KU
BOŻESZ TY MÓJ BOŻE
PRZEDMIOT FALLICZNY...
... Z HAFTEM KOCIEWSKIM!!!!
CZEGÓŻ WIĘCEJ DO SZCZĘŚCIA??
ŁYŻECZKI!!!! A to se babunia posłodzi :*****
Oj dana dana pani kochana czemuż to ja czemuż szlajam się po światu zamiast przed pocztą z kwitkiem warować?
Już się tak nie rozochacaj, bo herbatę rozlejesz ;)
Usuńooo wooow! piękne :)
OdpowiedzUsuńprzesadzasz ;)
UsuńBiję pokłony, CUDO!!!!!!
UsuńMówisz o tym openingu ;>
UsuńZgadzam się z Tobą - Rewelacja!!! ;DDD
Najbardziej do "biustu" przypadło mi owo szydełko-mieszadełko typu "wciągnij i wydmuchaj" z tym panem na zdjęciu. Bo o to przy piciu gorącej herbaty ciekawskich osłoni od widoku zwisającego gluta, kiedy to owa zmarzlina odtaje. :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ;))
P.S. Piękne dzieło.
Co ma niby zamarzać, przy takiej beznadziejnej zimie???
OdpowiedzUsuńWczoraj biegałem na golasa nad jeziorem i absolutnie nic nie zmroziło ;DDD