Helenenfelde - na tyle ile kojarzę język niemiecki znaczy - Pole Heleny.
Tutaj mieszkali dziadkowie po mieczu oraz urodził się mój tato.
Słomiano-gliniany domek dziadek postawił sam.
Tak się kiedyś budowano, a teraz na fali ekologii powraca się do tej technologii.
Jak byłem mały nienawidziłem tam jeździć.
W ciemnym domu śmierdziało stęchlizną i kurczakami (babcia pisklaki hodowała pod platą). Wiocha tak okropnie zabita dechami, że psy przysłowiowo dupami szczekały.
Przy domu sad, wokoło pola z piaszczysta ziemią, olbrzymi las, a w lesie jezioro - Danzinger See (obecnie Sinowa).
Dopiero jak dorosłem zrozumiałem własną głupotę.
Smaczne owoce prosto z drzew i krzewów, przestrzeń (wtedy mnie przerażała), kolorowe piórka rwane przez babcię prosto z drobiowych kuprów, grzybobranie i wyprawa na jeżyny, podkładanie monet i małych kamieni pod koła pobliskiej lokomotywy, rozgrzany piec kaflowy i olbrzymia pierzyna, wychodek na zewnątrz, skarby w garażu - małe puzzle wspomnień.
Babcia przy ogrodzie.
Dziadek z wizytą w gminie Jaschewo
Tato ujeżdża motocykl przed domem
Mieszkam w domu moich dziadków, teraz to prawie centrum miasta...
OdpowiedzUsuńKiedyś pola i łaki wokół, wiśniowy sad za domem, jabłonie kwitnące wiosną, orzechy jesienią szumnie spadające pod nogi...jak ja kocham to miejsce...urodziłam się w Warszawie ale zawsze chciałam mieszkać TU...
Śmieją się ze mnie żem ziemianka, posiadaczka, pani na włościach...
Kocham to miejsce tak pełne wspomnień ;-)
zawsze chcialem pojechac w takie miejsce gdzie to przyslowie o szczekaniu dupa(psia) sie sprawdza:-)
OdpowiedzUsuńi niby juz bylem w tkaich miejscach(slyszalem rozmowy), ale jak szczekalem to zawsze jednak przodem odglos sie wydobywal..
pozdrawiam:-))
zdjecia z klimatem..
Zazdraszczam potężnie. Nasz rodzinny folwarczek przepadł w zawierusze wojennej. Zostały zdjęcia.
OdpowiedzUsuń