środa, 17 listopada 2010

Helenenfelde

Helenenfelde - na tyle ile kojarzę język niemiecki znaczy - Pole Heleny.
Tutaj mieszkali dziadkowie po mieczu oraz urodził się mój tato.
Słomiano-gliniany domek dziadek postawił sam.
Tak się kiedyś budowano, a teraz na fali ekologii powraca się do tej technologii.
Jak byłem mały nienawidziłem tam jeździć.
W ciemnym domu śmierdziało stęchlizną i kurczakami (babcia pisklaki hodowała pod platą). Wiocha tak okropnie zabita dechami, że psy przysłowiowo dupami szczekały.
Przy domu sad, wokoło pola z piaszczysta ziemią, olbrzymi las, a w lesie jezioro - Danzinger See (obecnie Sinowa).

Dopiero jak dorosłem zrozumiałem własną głupotę.
Smaczne owoce prosto z drzew i krzewów, przestrzeń (wtedy mnie przerażała), kolorowe piórka rwane przez babcię prosto z drobiowych kuprów, grzybobranie i wyprawa na jeżyny, podkładanie monet i małych kamieni pod koła pobliskiej lokomotywy, rozgrzany piec kaflowy i olbrzymia pierzyna, wychodek na zewnątrz, skarby w garażu - małe puzzle wspomnień.

Babcia przy ogrodzie.

Dziadek z wizytą w gminie Jaschewo

Tato ujeżdża motocykl przed domem

3 komentarze:

  1. Mieszkam w domu moich dziadków, teraz to prawie centrum miasta...
    Kiedyś pola i łaki wokół, wiśniowy sad za domem, jabłonie kwitnące wiosną, orzechy jesienią szumnie spadające pod nogi...jak ja kocham to miejsce...urodziłam się w Warszawie ale zawsze chciałam mieszkać TU...
    Śmieją się ze mnie żem ziemianka, posiadaczka, pani na włościach...
    Kocham to miejsce tak pełne wspomnień ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. zawsze chcialem pojechac w takie miejsce gdzie to przyslowie o szczekaniu dupa(psia) sie sprawdza:-)
    i niby juz bylem w tkaich miejscach(slyszalem rozmowy), ale jak szczekalem to zawsze jednak przodem odglos sie wydobywal..
    pozdrawiam:-))
    zdjecia z klimatem..

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdraszczam potężnie. Nasz rodzinny folwarczek przepadł w zawierusze wojennej. Zostały zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń