niedziela, 18 lipca 2010

Laska

Odkąd sięgam pamięcią, zawsze miałem potrzebę ekspresji, która objawiała się działaniami we wszelakich dziedzinach.
Dzięki tacie polubiłem dłubanie w drewnie, kościach, porożach czy innych materiałach, jednak nigdy nie zdołał mnie przekonać, a właściwie nawet zniechęcił, do swojej wielkiej pasji, jaką jest składanie modeli samolotów (zdarzyło mu się nawet być mistrzem Polski).
Zatem głównie na studiach, gdy moje możliwości manualne były w miarę okrzepnięte, a poza tym cierpiałem na nadmiar wolnego czasu, zająłem się szeroko rozumianą sztuką użytkową na własny użytek ;)

W ramach "dziadkowych" wspomnień czas przywołać te wiekopomne "dzieła".
Na pierwszy rzut idzie niepozorna laska, którą wystrugałem sobie na starość z jałowcowej łodygi.

Bardzo lubię drewno jałowca ze względu na charakterystyczny, długotrwały zapach, kolor i strukturę, co prawda jest dość twarde, więc ciężko się cokolwiek w nim robi.
W przypadku tej laski ograniczyłem się do oczyszczenia z kory oraz uwypuklenia licznych guzów, gruzełków i wgłębień.

Dodatkowo na głowni wyryłem oddzielne miejsca na palce, przez co stała się ona jeszcze bardziej "pokręcona".



Co prawda jakoś umknął mi fakt, że prawdopodobnie na starość nie będę posiadał takich smukłych i prostych palców, tylko będą one powykręcane na wszystkie strony, reumatoidalnym zapaleniem stawów jak u babci, więc nijak będą one pasowały w owe wgłębienia.
Natomiast będzie się ona przydawała jako doskonałe narzędzie zaczepno-obronne - taka fuzja bejsbola z maczugą ;)

2 komentarze:

  1. Fantasztyczna laszka! Kocham jałowce, faktycznie twarde i długo pachną. Mam łyżeczkę/miarke do kawy i kolczyki.
    Cud mniód orzeszki!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za docenienie ;)

    OdpowiedzUsuń