Było już dłubanie w drewnie i było też rycie w kości, czas zatem połączyć obie te sztuczki.
Pastorał jaki sobie zrobiłem jest luźnym nawiązaniem do tego, jakim podpierał się JPII.
Postać Chrystusa wykonana została z dwóch kawałków jeleniego poroża.
Ukoronowana cierniem głowa to róża czyli nasada poroża, natomiast cała reszta to końcówka korony.
Brązowe włosy pociągnięte bejcą, a całość utrwalona lakierem.
Długi, drewniany, wygięty pałąk wykonany jest oczywiście z mojego ulubionego jałowca.
Przedmiot ten służył mi jako podpora na jednej z wielu pielgrzymek, na które chadzałem gdy byłem jeszcze świętojebliwy - teraz pozostał mi już tylko jeden człon tej nazwy ;)
Zatem przemierzył jakieś 380 km naszego pięknego kraju, co widać po startej, mosiężnej podeszwie.
Zrobiłem jeszcze jeden przedmiot łączący drewno z kością w jedno, ale w chwili obecnej nie mogę go zaprezentować, bo jest uszkodzony ;/
Zrobię to w bliżej niesprecyzowanej przyszłości, gdyż jest to jedyna rzecz, na temat której napisałem wiersz (jedyny i ostatni w moim życiu) - grafomania w czystej postaci ;)
Wart do zaprezentowania ku przestrodze ;D
Ahhh, no gdzie ja oczy miałam, gdzie???
OdpowiedzUsuńWiem, nie odpowiadaj ;DDDD
Ten też ekstra!
Za bardzo w magiczny wywar wpatrywałaś się swoim trzecim okiem ;D
OdpowiedzUsuń